Więc Kenji wyszedł za pozostałymi. Stali teraz wszyscy przed wielką willą. Wszyscy Fraccion odetchnęli z ulgą. Espada podszedł do drzwi. Straż przyboczna powoli zaczynała się rozchodzić. Deutesu przeciągnął się i także zbierał się do powrotu do swojej kwatery. Drzwi willi otworzyły się i Espada zniknął.
Świerze zimne powietrze napełnione lekko reiatsu. Żadnego żaru, lub piasku piekącego w stopy. Las Noches - Twój dom.

///A więc tak. Nie lubię (jako MG) w czasie sesyji czy przygody jak to nazwać, fabuły, żadnych uśmieszków ikonek emotek. Wkurzają. Odchodzenie od klimatu też nie jest dobre. Typu - Hej, nie ogarniam czy Boże w ogóle mam wyjeb*ne. - to nieklimatyczne. Ogólnie stosuj się do tych zasad czyli moich urojeń i wszystko będzie ok! btw. Masz wolną rękę! Możesz zrobić wszystko (zgodnie z klimatem) mam pomysł na każdy ruch który zrobisz (włącznie z samobójstwem)

Blond chłopak, około 20 lat jak zauważyłeś, odwrócił tylko głowę w twoja stronę i znów spojrzał w dal. - Kości Kontaktu, są po to, by kontaktować się ze swoim Espadą i odwrotnie. - i znowu zamilkł. Powiedział to jakby to było naturalne i wszystkim znane. Chwila ciszy i powiew wiatru na twarzach.
Chyba zostaliśmy tylko my wezwani, nie sądzicie? - spytał Deutetsu.
Inny Fraccion tylko wydusił z siebie "mhm"

Nikt ci na twe słowa nie odpowiedział...
Weszliście po kolei, ty na przodzie.
Pokój wokoło był wielki. Stoły, stoliki, krzesła, taborety, kanapy, łoża, czy barek, za którym siedziała pani arrancar. Wszystko biało szare, z klasą i ociupinka ekstrawagancji, wyglądało naprawdę szokująco.
I jedno krzesło, podobne do fotelu odwrócone tyłem do was. Przed nim stół i okno, szerokie, przez które wpadało dość dużo światła. Oczywiście jak mogłeś się domyślić Demorilion siedział właśnie tam. Widać było jego nogi oaz dłoń, zaciskającą się na biało-szklanym kielichu.
Witajcie. - powitał was wesoło. Miał chyba lepszy humor niż ostatnim razem. - Możecie usiąść. Nie krepujcie się.
Dzień dobry, Panie. - przywitał się z espadą jeden fraccion, a drugi mu zawtórował.
Uiringu wybrał krzesło przystawione do stołu przy ścianie, a Deutetsu kanapę na której się rozłożył.
Jeśli chcecie, weźcie sobie cos do picia. - znów odezwał się Espada.
Jak mogłeś zauważyć, w barku były najrózniejsze napoje, od fioletowego płynu z 'pyłkiem' w środku poprzez coś co wyglądało jak zwykły sok pomarańczowy z ziemi, kończąc na niebieskim napoju, który najwyraźniej lekko świecił.

Widac było, że Deutetsu się namyślił i najwyraźniej podporządkuje się woli Espady, a Uiringu nerwowo kręci rękami ale skłania się do wykonania zadania. Wywnioskowałeś to wszystko patrząc na nich.
Zaczynacie od - popatrzył w okno - jakieś dziesięć minut temu. - zaśmiał się lekko Espada. Choć brzmiało to trochę złośliwie, to w końcu był 4 pod względem siły arrancarem (licząc króla) w Hueco Mundo.
Wsparcia nie będzie, poradzicie sobie we trójkę. - popatrzył na was.
Podszedł do fotelu, w którym wcześniej siedział i zajął swe miejsce. Jego ręka, zawędrowała do blatu stołu i położyła tam biały i lśniący ząb. Jeśli nie ma więcej pytań, możecie wyjść. - pokręcił zębem lekko po blacie - To twoje. - wiedziałeś, że zwrócił się do ciebie. Ząbek kręcił się jeszcze przez chwilę. Potem jakby się aktywował i wystrzelił w stronę twojej ręki.